Wisła zawsze była matką żywicielką – dla Olendrów (osadników z Fryzji i Niderlandów, którzy w XVI w. zakładali wsie wzdłuż Wisły i jej dopływów), bo na terenach zalewowych mieli urodzajne gleby. Dla flisaków, bo z transportu na rzece mieli pewny grosz. Uprawiano tu pszenicę i buraki, które są bardzo wymagające. Jak głosiła ludowa przyśpiewka – za co piją Łurzycoki, za pszenicę i buroki. Ale bywało też tak, że jedna powódź potrafiła zabrać ludziom wszystko. Stąd tradycja olenderska niosła wiedzę jak budować domy, aby straty popowodziowe były jak najmniejsze. Teraz jest bezpieczniej, rzeka już nie wylewa jak kiedyś, ale Wisła i tradycje z nią związane nadal scalają tutejsze społeczności.
Grażyna Leśniak – Przewodnicząca Rady Fundacji Szerokie Wody
Jestem Ślązaczką, która zakochała się w Wiśle, Urzeczu i Tradycji. Przyjechałam tu „za chlebem” 19 lat temu i tak zostałam. Byliśmy tu długo obcy, ale staramy się jak najbardziej angażować w tutejsze życie. Działam w Radzie Sołeckiej Cieciszewa. Jestem jednym z pomysłodawców i założycieli Fundacji Szerokie Wody.
Moją pierwszą pasją jest gotowanie, stąd prowadzę firmę cateringową. W niej łączę pracę z pasją kultywując tradycje kulinarne naszego regionu. Region Urzecza jest rozśpiewany i roztańczony, dlatego moją kolejną pasję realizuję śpiewając i tańcząc w zespole URZECZEni. Fundacja to również pasja, gdzie spinam projekty i pilnuję panów, żeby za szeroko nie popłynęli (śmiech).
Dlaczego Wisła
Wisła – jest piękna, nieodkryta, zmieniająca się z dnia na dzień, pełna niespodzianek, przecina region Urzecza i jednocześnie jest jego spoiwem. W czasie pływania po Wiśle najbardziej urzekł mnie niesamowity spokój, fajne, pojawiające się i znikające wysepki, tworzące doskonałe miejsca do piknikowania. Zawdzięczamy to temu, że rzeka nie została uregulowana i dzika przyroda rządzi się własnymi prawami.
Wisła zawsze była matką żywicielką – dla Olendrów (osadników z Fryzji i Niderlandów, którzy w XVI w. zakładali wsie wzdłuż Wisły i jej dopływów), bo na terenach zalewowych mieli urodzajne gleby. Dla flisaków, bo z transportu na rzece mieli pewny grosz. Uprawiano tu pszenicę i buraki, które są bardzo wymagające. Jak głosiła ludowa przyśpiewka – za co piją Łurzycoki, za pszenicę i buroki. Ale bywało też tak, że jedna powódź potrafiła zabrać ludziom wszystko. Stąd tradycja olenderska niosła wiedzę jak budować domy, aby straty popowodziowe były jak najmniejsze. Teraz jest bezpieczniej, rzeka już nie wylewa jak kiedyś, ale Wisła i tradycje z nią związane nadal scalają tutejsze społeczności.
Wiślane opowieści
Gdy nasi goście dopływają na dziką plażę i widzą olbrzymie połacie białego, czystego piasku… chyba przypomina im się dzieciństwo. Zaskoczenie i radość na ich twarzach są nie do opisania. I w ogóle nie chcą stąd odpływać, z tego miejsca nad Wisłą.
Uczestnicy naszych rejsów nie są typowymi gośćmi. Często jest dla nich zaskoczeniem, że są traktowani jak załoga i muszą współdziałać. Trzymają szoty, rozkładają żagle, a gdy łódź osiądzie na mieliźnie wypychają łódź w nurt rzeki. Dla wielu pań i panów „z miasta” to pierwszy rejs na małych łódkach. I te wspomnienia – tyle szpilek połamanych na pokładzie i tyle pozostawionych krawatów, woda własnoręcznie „zenzowana” z łodzi, brak cywilizowanej toalety na wyspie… Fantastyczne!
Ulubione miejsca
Na wiślanym odcinku z Góry Kalwarii do Gassów nurt powoduje, że jedne wyspy powstają a inne znikają. Krajobraz zmienia się nieomalże z dnia na dzień. W takim miejscu można być prawdziwym Kolumbem – odkryć nowy ląd i go nazwać. Czyż to nie fascynujące?
Wisła w okolicach Ciszycy – jedyna taka. Tuż za wałem na plaży masz wrażenie, jakbyś znalazł się na pustyni, nie ma nikogo, możesz samotnie wędrować po bezludziu. Gdy jest czyste niebo, kładziesz się wieczorem na piasku i obserwujesz gwiazdy. Bajka po prostu!
Ogień ma magiczną moc. Z taką mocą odbywa się raz do roku Flis Lajt podczas Flis Festiwalu. Po zmierzchu, wypływamy łodziami z pochodniami na Wisłę. Muzyka, płonące pochodnie, flisackie ognisko na brzegu, a dookoła ciemna toń rzeki. Za każdym razem jest to niezwykłe przeżycie.
Pomysł na Wisłę
To kultywowanie tradycji olenderskich i flisackich. A jak najskuteczniej mają to zrobić gospodynie domowe – oczywiście przez żołądek do serca! Dwie nasze lokalne potrawy – sytocha i barszcz chrzanowo-buraczany – zostały wpisane na listę Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza. Przepisy pochodzą od miejscowych gospodyń, które przekazywały je z pokolenia na pokolenie.
Sytocha – to gęsta zupa, która jest prosta do przyrządzenia i można się nią najeść, jak sama nazwa wskazuje, do syta. Robi się ją z tartych ziemniaków płukanych pod bieżącą wodą, żeby krochmal, został w misce. Potem gotuje się je we wrzątku z dodatkiem soli. Z tego powstaje pulpa ziemniaczana, do której dodaje się krochmal pochodzący z wcześniejszego płukania, znów się gotuje a na końcu okrasza się wszystko skwarkami. W efekcie powstaje rodzaj sytej potrawy doprawionej skwarkami – takie „rozgotowane pyzy”. Szara pulpa sytochy może nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale za to w smaku jest wyśmienita. Turyści przyjeżdżający do nas na degustacje zawsze pytają – a będzie sytocha?
Barszcz chrzanowo-buraczany – to rodzaj barszczu zakwaszanego metodą tradycyjną, zabielanego mlekiem z rozbełtanymi żółtkami z kurzych jaj, z dodatkiem tartego chrzanu. Ten barszcz o ostrym smaku zgodnie z tradycją jest podawany u nas w czasie Wielkanocy z białą kiełbasą i jajkiem.
Ale Łurzycanki nie spoczywają na laurach. Wyszukują w zakamarkach babcinych komód i kredensów przepisy na kolejne specjały, które chcą zgłosić na listę Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza.
Pierogi łurzyckie – tutaj cały sekret smaku tkwi w farszu. To nie kapusta kwaszona, nie mielone mięso i nie grzyby… To wszystkie te składniki razem, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Takie pierogi „na bogato”. Cóż można powiedzieć więcej – palce lizać!
Grzanka – napój alkoholowy z palonego cukru, karmelu ze śmietaną i spirytusu. Nie do opisania, do spróbowania.
Siuforek – to tradycyjna flisacka zupa z ryb i rybich głów. Współcześnie robimy wariacje wykorzystując kilka rodzajów ryb z Wisły, dodając warzywa i ziemniaki. W końcowym efekcie mamy doskonałą zupę rybną rodem z Mazowsza. Siuforek przygotowany w kociołku na wolnym ogniu ogniska i jedzony nad Wisłą – tego nie spotkacie nigdzie indziej. To prawdziwy crème de la crème flisackich tradycji kulinarnych.
Z naszymi kulinariami z Urzecza jesteśmy właściwie wszędzie, gdzie możemy. Na wszystkich festynach w okolicy, festiwalach, wydarzeniach związanych z Wisłą, a ostatnio nasze potrawy trafiły nawet na Festiwal Flisaków Loary we Francji. Być ambasadorem kuchni polskiej we Francji, to jest dopiero wyczyn! Tradycje nadwiślańskiej kuchni Urzecza stały się u nas tak popularne, że uruchomiliśmy w sołectwach warsztaty kulinarne dla mieszkańców. A w planach mamy kolejne smakowite inicjatywy.
Flis Festiwal, który odbywa się co roku w drugi weekend maja, jest naszym imprezowym „okrętem flagowym” – to takie Urzecze w pigułce. Tutaj w trakcie 2 dni możemy zetknąć się bezpośrednio z żywą tradycją Urzecza. Mamy żywe lekcje historii, warsztaty szkutnicze, naukę szota – ludowego tańca flisackiego, degustacje miejscowych specjałów, sprzedaż potraw tradycyjnych i rękodzieła, prezentacje strojów regionalnych oraz występy zespołów ludowych, czyli śpiew, taniec i zabawę w towarzystwie flisaków z kraju i zagranicy połączone z możliwością pływania po Wiśle w tej jedynej i niezwykłej atmosferze. Ostatniego dnia festiwalu w programie są msza polowa dla mieszkańców, flisaków i gości, parada żaglowców na Wiśle i wieńczący wydarzenie spływ wszystkich jednostek do Warszawy. Rezerwujcie czas już dziś, bo naprawdę warto!
Tego nie wiedzieliście
Cieciszew – gdzie mieszkam – to prawdopodobnie najstarsza wieś na Mazowszu. Udokumentowana lokacja wsi pochodzi z roku 1363, a sama miejscowość funkcjonowała już wcześniej.
Charakterystyczną formą twórczości ludowej Urzecza jest wycinanka. Konstanciński Dom Kultury w swoich zbiorach posiada zawrotną liczbę ponad 2500 wycinanek z Mazowsza – to najbogatszy tego typu zbiór w Polsce.
Urzecze to swoisty fenomen pod względem śpiewu i tańca. Na odcinku ok. 30 km od Czerska do Wilanowa, po obu stronach Wisły działa aż 7 zespołów ludowych: URZECZEni (Towarzystwo Opieki Nad Zabytkami Oddział w Czersku), Kalwarki i Wulkowianki (Ośrodek Kultury w Górze Kalwarii), Sołtysi (Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Karczewie), Łurzycanki (Konstanciński Dom Kultury), Kuźnia i Powsinianie (Centrum Kultury Wilanów).
O wyjątkowości Urzecza pisał już w XIX w. wieku Oskar Kolberg. A ostatnio zostało ono ponownie „odkryte” dzięki pracom dr Łukasza Maurycego Stanaszka i jego książkom „Na Łużycu: w zapomnianym regionie etnograficznym nad Wisłą” i „Nadwiślańskie Urzecze: podwarszawski mikroregion etnograficzny”.
Co, gdzie, kiedy w okolicy
Warto wybrać się wszędzie tam, gdzie można zetknąć się bezpośrednio z kulturą, tradycją, śpiewem, tańcem i kulinariami Urzecza. W maju to święta miast Góra Kalwaria i Konstancin. Na przełomie sierpnia i września lokalne uroczystości dożynkowe w Górze Kalwarii, Konstancinie, Wilanowie i Karczewie. W połowie września Europejskie Dni Dziedzictwa na Zamku w Czersku. A na przełomie listopada i grudnia to Biesiada Łurzycka, co roku odbywająca się w innym miejscu, gdzie środowisko Urzecza spotyka się i podsumowuje cały rok śpiewając, tańcząc i biesiadując. Zapraszamy na Urzecze!
Kontakt
Fundacja Szerokie Wody
02-981 Warszawa, Augustówka 36
Tel. (+48) 724 777 003
szerokiewody.fundacja@gmail.com
Więcej informacji
www.facebook.com/fundacjaszerokiewody
www.facebook.com/flisfestiwal
Zdjęcia: Archiwum Grażyna Leśniak
Źródło: Materiał pochodzi z przewodnika „Nadwiślańskie historie Mazowsza – ludzie, pasje, miejsca, wydarzenia” , wydanego przez Samorząd Województwa Mazowieckiego.
#jackrecommends #wisła #warszawa #mazowsze #przewodnik #rejsy #plaże #kulinaria #urzecze #konstancin #górakalwaria #gassy #urzeczeni #szerokiewody #weekend #wakacje #podróże #nadwisle #kultura #tradycja #spiew #taniec #pomysł #ulubione #flisfestiwal #dzikaplaza #współpraca #fundacjaszerokiewody
>