Piszę jak zwykle subiektywnie, już po zakończeniu festiwalu, więc ani nikogo nie zachęcę, ani nikogo nie zniechęcę. Zbombardowany kilkunastoma informacjami prasowymi i powtarzanymi po wielokroć zaproszeniami oraz wiedziony zawodową ciekawością udałem się na szumnie zapowiadany festiwal… I co tam znalazłem?
Chleb, owszem byl, ale w mojej subiektywnej ocenie w mniejszości. W budynku Zespołu Szkół im. Władysława Grabskiego przy ul. Ratuszowej 13 w Warszawie, gdzie odbywał się festiwal zaadaptowano na ekspozycję było kilka sal lekcyjnych. Niewielka ekspozycja różnych wypieków znajdowała się w korytarzu 1. pietra. Jedna z sal przeznaczona była na pamiątki i urządzenia związane z uprawą, przetwarzaniem zboża oraz z wypiekiem. W kilku salach chleb stanowił drobną cząstkę wszechobecnej tu oferty sprzedażowej.
Swoistą ciekawostką był sala Darłowskiej Organizacji turystycznej, gdzie owszem było kilka słusznych rozmiarów bochenków pieczywa, ale poza tym ryba wędzona, oraz rollupy i milion ulotek promujących Darłowo i okolice. Ale w sumie każdy sposób promocji jest dobry, pod warunkiem oczywiście, że przyniesie efekty.
Idąc dalej sale konsorcjum szkoleniowego Cosinus z możliwością zrobienia sobie masażu, oraz „laboratorium” kulinarne, gdzie można się było posilić kanapkami robionymi przez przemiłe uczennice szkoły. Brawo za gościnność.
Chleby Świata – to będzie na pewno ciekawe, myślałem – i odkryłem 2 sale narodowe ze stoiskami handlowymi wszelakiego rodzaju produktów żywnościowych. Ciekawie, ciekawie, ale wolę chyba robić takie zakupy w sklepie, a tu oczekiwałem zdecydowanie czegoś innego.
Na zewnątrz budynku, ale w ramach tej samej imprezy, to już totalny kiermasz różności. Chleb jest, owszem w kilku stoiskach – no i super, bo kupiłem świetne chlebki na zakwasie z otrębami z Piekarni Ratuszowa z Siedlec. Ale poza tym – kwiaty, zioła, warzywa, wędliny, słodycze, ryby, owoce, kosmetyki – czyli jednym słowem szwarc, mydło i powidło.
Reasumując – spodziewałem się czegoś więcej, najdelikatniej ujmując. Tym bardziej, że było to już trzecie wydanie tegoż festiwalu, a nie jakaś wpadka żółtodziobów. W końcu miano Festiwalu Chlebów Świata do czegoś zobowiązuje…
Ale jest z pewnością co najmniej jeden pozytyw festiwalu. Otóż muszę pogratulować organizatorom oprawy Public Relations wydarzenia. Żadna inna impreza warszawska, krajowa, europejska ani nawet światowa nie dotarła do mnie z taką ilością zapowiedzi. Dlatego też wybrałem się na ten festiwal…
Część artykułów nawet ciekawa, nie powiem, z pomysłem i cenną zawartością merytoryczną, ale w konsekwencji sama kampania PR okazała się ciekawsza niż promowane wydarzenie. W przyszłym roku może zajrzę do materiałów PR, ale żeby dowiedzieć się czegoś więcej i porozmawiać o chlebie pójdę do jakiejś dobrej piekarni – np. do Ratuszowej w Siedlcach.
Printscreeny pochodzą ze strony organizatora wydarzenia. A oto próbka zapowiedzi, które skłoniły mnie do odwiedzin, trzeba przyznać – były przekonujące!
To już trzeci rok z rzędu, gdy chleby wracają na festiwalowe stoły. Tak jak smak chleba powszedniego nie jest w stanie spowszednieć, tak nasza inicjatywa, wyhodowana na zaczynie „chlebowej myśli”, nic a nic nie straciła na atrakcyjności. Przeciwnie, wciąż jest świeża, jeszcze bardziej obiecująca, a jej kształt formowany jest z taką pieczołowitością, z jaką o każdy bochenek (pitę, placek itp.) czyni piekarz staranie.
Fascynacja chlebem, jego powszedniością i jednocześnie niezwykłością, różnorodną formą, sposobem przygotowania, spożywania, znaczeniem symbolicznym, religijnym – to tematy, których nie da się ograć. Zresztą nie o wyczerpanie wątków chodzi, lecz o wskazanie należnego chlebowi miejsca w kulturze i historii kulinariów. Obecność czy nawet wszechobecność chleba upoważnia do tego, by od dziecka, po seniora, mówić o nim i kultywować to wszystko, co pięknie się z chlebem kojarzy.
Festiwal Chlebów Świata
Oprócz opowieści o walorach kulturowych i edukacyjnych, dobrze jest usiąść przy stole i być degustatorem różnych chlebowych wypieków. Festiwal Chlebów Świata jest po temu najlepszą okazją. To tutaj smak, zapach, wrażenia wzrokowe domagają się, by sięgnąć po kęs chleba, by raczyć się pajdą, ażeby posmarować kromkę… A jeszcze dorzućmy element wspólnotowy – wszak częstowanie się, dzielenie chlebem tworzy nierozerwalne więzi!
Toteż po obejrzeniu kolekcji wszystkiego, co wiąże się z piekarnictwem i uczestnictwie w bogatym programie piekarniczych laboratoriów, już teraz zapraszamy do wspólnej biesiady. Można będzie wówczas rozwinąć równoległe wątki: o „ciężkim kawałku chleba”, o tym, że niekiedy trzeba być „na łaskawym chlebie” lub „żyć o chlebie i wodzie”, o wyprawach, hen, daleko „za chlebem”, żeby „darmo nie jeść chleba”… Czyż jednak takim opowieściom nie lepiej przeciwstawić inną – o tym, jak szlachetnym gestem jest „podzielić się z kimś ostatnim kawałkiem chleba”?
Nam chleba nie zabraknie! Ale zabraknąć może tu słów, sławiących jego znaczenie.
Więc koniecznie przyjdź, rozsmakuj się w niezrównanej z niczym chlebowej ofercie! Festiwalowe otwarte 22-24 kwietnia podwoje wabić będą z daleka wspaniałym zapachem chleba!
Termin: III edycja Festiwalu Chlebów Świata, 22-24 kwietnia 2016 r., codziennie od godz. 10.00 do 17.00.
Miejsce: Zespół Szkół im. Władysława Grabskiego, ul. Ratuszowa 13, k. Dworca PKP Warszawa Wileńska.
#festiwal #chleby #świat #festiwalchlebowswiata>




















